Artykuły prasoweWięcej w ArtusieKatie Melua

To było jedno z najważniejszych koncertowych wydarzeń tego roku w Toruniu. Do naszego pięknego miasta przyjechała Katie Melua, brytyjska wokalistka o gruzińskich korzeniach. Oto co wydarzyło się tego wieczoru.

Toruń to osobliwe miejsce. Z jednej strony piękna starówka i osobliwa zabudowa. Z drugiej jednak, miasto, w którym pielęgnuje się historię, tradycję i kulturę. W tym ostatnim wiele do powiedzenia ma Centrum Kultury Dwór Artusa, które w każdym sezonie zaprasza w swoje progi najważniejszych artystów, zespoły, organizuje spotkania autorskie i wystawy. W tym roku jednak, nieśmiało powiem, przeszli samych siebie. W ramach odbywającego się tej jesieni festiwalu Forte Artus do Torunia zaprosili brytyjsko – gruzińską wokalistkę Katie Meluę, która przyjechała do Polski na trzy koncerty, ale tylko na jeden w północnej części naszego kraju. Tym bardziej wielkie gratulacje dla organizatorów za sprowadzenie do naszego miasta wielkiej zagranicznej osobowości muzycznej, co przecież nie zdarza się codziennie.

Katie Melua przyjechała do nas w ramach promocji swojego najnowszego krążka In Winter, który ukazał się całkiem niedawno. Wizyta ta była tym bardziej atrakcyjna, gdyż wokalistka zabrała ze sobą cały chór Gori Women’s Choir, z którym współpracowała przy nagrywaniu krążka. Całość wydarzenia natomiast została podzielona na dwie części. W pierwszej usłyszeliśmy utwory z wcześniej wspomnianej płyty, w drugiej natomiast największe przeboje wokalistki w nowych aranżacjach.

Koncert rozpoczął się od preludium The Little Swallow, w którym chór zabłysnął równością i bogactwem dźwięków głosowych. Mniej więcej w połowie dołączyła do nich ubrana w piękną granatową sukienkę Katie Melua, która dodała do kompozycji swój charakterystyczny, wysoki głos. To właśnie jej wokal grał tu pierwsze skrzypce przez cały występ, bo chyba nikt sobie nie wyobrażał tego koncertu bez tej melancholii w głosie, jaki wydobywa się z jej ust. Ba! Całe In Winter krąży między swoistą delikatnością, wcześniej wspomnianą melancholią i nostalgią. To krążek na spokojne, relaksacyjne wieczory. Co nie znaczy jednak, że jest on ubogi w dźwięki. Te, choć są stonowane, to są bogate w swoim wydźwięku. Słyszymy tu co prawda tylko gitary, fortepian i kontrabas, ale ich skala jest wystarczająca do osiągnięcia satysfakcji z tego, co słyszymy. To, co mnie najbardziej urzekło w prezentacji kompozycji na żywo, to ich perfekcja wykonania. Katie śpiewa bardzo czysto, wszystkie dźwięki się tu zgadzają, nie ma problemów z wyciągnięciem dłuższych rejestrów, a i z balastowaniem w skali głosu dobrze sobie radzi. Blisko perfekcji.

Towarzyszący wokalistce Gruziński Chór Kobiecy to przede wszystkim dopełnienie tego, co zrobiła tego wieczoru Katie Melua. Polifoniczne głosy świetnie komponowały się z głosem wokalistki, a co najważniejsze były tłem, a nie głosem przewodnim koncertu. Charakterystyczna dyrygentka Teona Tsiramuy świetnie sprostała wyzwaniu przygotowania chóru do tego koncertu, co było słychać w każdej minucie występu. A działo się wiele. Mi szczególnie przypadły do gustu wykonania takich utworów jak O Holy Night, A Time to Buy czy River. Ale to piosenka Perfect World w wersji na żywo wywarła na mnie największe wrażenie.

Podczas koncertu oczywiście nie zabrakło największych utworów wokalistki z Nine Million Bicycles, Spider’s Web czy I Cried for You. I choć od ich stworzenia minęło wiele lat, to wciąż są lubiane i chętnie śpiewane przez wielu sympatyków wokalistki.

Z koncertu Katie Meluy zapamiętam wiele. Choćby to, że czasami warto jest zatrzymać się na chwilę w pędzie życia, przemyśleć wiele spraw, włączyć w swoim życiu tryb spokoju i melancholii. Brytyjska wokalistka pokazała nam piękno swojej muzyki poprzez środki artystycznie skromne, bo nie ma tu tańców, wygibasów i sztucznych ogni. Piękno tkwi w prostocie.

Autor: Łukasz Jaćkiewicz

Źródło: http://allaboutmusic.pl/katie-melua-wystapila-w-toruniu-relacja-lukasza-jackiewicza/