Czy poczułeś kiedyś magię? Taką, którą uwydatnia się podczas słuchania muzyki. Taką, która powoduje gęsią skórkę na Twoich ramionach i taką, dzięki której zasłuchujesz się bez pamięci. Ja tak…
Droga do wydania ich debiutanckiego albumu była długa i kręta. Może to wszystko spowodowało, że dziewczyny zebrały na niego materiał, który jest tak spójny i piękny. Bo gdy włączysz tę płytę, to na pewno nie będziesz obojętny na to czego słuchasz. Materiał jest odpowiedni na długie jesienne wieczory, krótsze wiosenne poranki i na chwilę zapomnienia. Idealny, abyś go teraz włączył.
Już od pierwszej piosenki na koncercie wiadomo było jaki klimat będzie utrzymywany aż do końca. Magiczny, spokojny, nostalgiczny, ukojeniowy. Po niej jednak nastąpiła niespodzianka, prowadząca koncert i autorka tekstów Paulina poprosiła o coś, co rzadko się zdarza na koncertach. To prawdopodobnie jedyny koncert na świecie, na którym się nie klaszcze, a przerwy między piosenkami są uzupełniane anegdotami o tym jak powstały utwory. Taka prośba, choć dla wielu ciężka z przyzwyczajenia do bicia braw, została spełniona i dopiero końcowy utwór przyniósł wielkie brawa, po których publiczność wstała z krzeseł.
Trudno jest pisać o takich koncertach, bo słowa nie oddają tego, co czujemy. Każdy skrawek tekstu wydaje się małym odwzorowaniem tego co się słyszy. I nawet pisząc to i słuchając w międzyczasie tej pięknej płyty, mam wrażenie, że te słowa są niewystarczające, aby opisać to piękno. Przedstawię zatem skład zespołu: Julia Skiba na fortepianie, Julia Błachuta na skrzypcach, Jagoda Kudlińska – śpiew i Paulina Sumera – autorka tekstów. Piękno całości dopełniał czteroosobowy chórek, który był pięknym tłem.
Zapiszcie sobie ten album w streamingu, kupcie płytę, zapamiętajcie nazwę Lor. Będzie o nich jeszcze głośno…
Autor: Łukasz Jaćkiewicz
Zdjęcia: Dorota Kutnik
Tytuł: To prawdopodobnie jedyny koncert na którym się nie klaszcze”. Zespół Lor wystąpił w Toruniu. relacja Łukasza Jaćkiewicza i zdjęcia Doroty Kutnik
Źródło: All About Music