Artykuły prasoweWięcej w Artusie

Zespół Mikromusic przyzwyczaił nas do świetnych koncertów, dopracowanych w każdym elemencie. Tym razem w Toruniu pojawili się w Dworze Artusa, gdzie monumentalna sala sprawiła, że ich muzyka brzmiała jeszcze inaczej. Działo się.

Takie koncerty trudno jest opisać słowami. Ciężko wyrazisz je zlepkiem słów, które i tak nie oddają całej magii tego wydarzenia. A działo się dużo! Na scenie zaprezentowane zostały głównie utwory z nowej płyty Matka i żony, która wydana została w ubiegłym roku. Już wersje studyjne przypadły mi do gustu. Magiczne i tajemnicze Krystyno, biło się w moim TOP 3 utworów z chwilowo meksykańskim brzmieniem (Quentin Tarantino, jak najbardziej!) Pocałuj Pochowaj oraz sentymentalną Matką Teresą z wyraźnym dźwiękiem rytmicznej perkusji i gitar. W trakcie koncertu moje ustawki najlepszych utworów całkowicie się zmieniły. Bardzo spodobało mi się melorecytowane w refrenie Zakopolo i pięknie ciągnące się dźwiękiem Lato 1996. Szczególnym momentem koncertu było również wykonanie utworów, które towarzyszyły ścieżce dźwiękowej do filmu Chemia, opowiadającą historię z faktami z życia zmarłej Magdy Prokopowicz. O ile w Domie słychać bardziej pozytywne emocje, to Kostuchę zaliczyć należy do najsmutniejszych utworów na płycie. Oszczędny aranż, minimalizacja dźwięku i wysunięty na pierwszy plan wokal, sprawiają, że nie potrzeba dużo, aby utwór brzmiał intrygująco, a odbiorcy się w nim zasłuchiwali. Zespół nie zapomniał również o swoich starszych utworach na czele z Takiego chłopaka (ktoś tego nie zna?!), Sopocie czy wywołującym uśmiech na twarzy utworze Niemiłość. W tym miejscu trzeba też podkreślić doskonałą pracę muzyków, którzy byli wręcz perfekcyjni. W momentach bez wokalu, ich solówki wprowadzały nas w nieco jazzowy klimat, który dobrze komponował się w całości koncertu. Bardzo zgrana ekipa! Nie zapominajmy również o gościnnym udziale Skubasa, który pojawił się na dwie piosenki: do Bezwładnie oraz własnej piosenki Idzie szarość. Na bis otrzymaliśmy wyjątkowy cover utworu Kochana z repertuaru Kasi Nosowskiej i Renaty Przemyk.

Osobny akapit chciałbym poświęcić wokalowi Natalii Grosiak, który nie ukrywajmy, jest wyjątkowy. Od pierwszych jego taktów zastanawiałem się czy nie posiłkuje się ona playbackiem. Szybko jednak zrozumiałem, że jej głos jest tak krystaliczny i czysty, że trudno odróżnić go od studyjnego, takiego słyszanego na płycie. Doskonale pasuje on do balladowej Krystyno, w której dźwięki są długie i trzeba umiejętnie po nich płynąć. Z drugiej strony dobrze komponuje się w weselsze melodie typu Matka Teresa ( i nie, nie jest to piosenka o wiśniówce). Możliwości wokalne są tu ogromne, a przy tym uzyskujemy zespół emocji bardzo różnych w swojej odsłonie. Jak widać nie trzeba wnosić się na wyżyny wokalne, wymyślne vibrato i wręcz krzyki, aby piosenki były w dobry sposób odbierane i skłaniały nas do refleksji.

Koncert był rejestrowany, dzięki czemu fragmenty także i toruńskiego koncertu już wkrótce zobaczymy na wyjątkowym DVD z trasy koncertowej. Zanim to jednak nastąpi polecam iść na koncert zespołu i przeżyć to, co ja czułem.

Autor: Łukasz Jaćkiewicz

Źródło: www.allaboutmusic.pl